Otulające promienie słońca, gorące wieczory i letnia aura inspirują do sezonowych zmian w naszych kieliszkach. Karty win, oferty sklepów specjalistycznych i zawartość lodówek zaczyna wypełniać się butelkami rosé. Bardzo wyraźne są moje wspomnienia z Londynu, gdzie latem wręcz rządzą wina różowe, od lunchu po wieczorny relaks w barze. Tak pamiętam pierwsze dni lata w Paryżu i na słonecznej plaży w Barcelonie. Chciałabym zatem o istnieniu rosé wszystkim znacząco przypomnieć, w kontekście lata i nie tylko. Zwłaszcza o tych w wersji musującej! 

Różnorodny wachlarz odcieni i stylów win musujących

Po pierwsze i najważniejsze, różowe bąbelki nie stanowią jednolitej kategorii. To cały wachlarz odcieni i stylów. Przemyślcie zatem często powtarzane stwierdzenie brzmiące - w zasadzie to nie lubię rosé i przypomnijcie sobie smak idealnie schłodzonego różowego szampana. Zanim jednak przejdziemy do kwintesencji smaku i metody klasycznej, wróćmy na chwilę do prostych radości. 

Lekkie włoskie różowe bąble

Z lekkich różowych bąbli słyną Włochy. To tam powstają hektolitry prostego i owocowego frizzante, niezobowiązującego i przyjemnie gaszącego pragnienie. Region Veneto wytwarza na dużą skalę wina typu spumante produkowane metodą charmata. Od niedawna także, już oficjalnie w apelacji, znane i uwielbiane różowe prosecco. Tego typu wina, świetnie sprawdzą się na pikniku i tarasie. Dadzą dużo radości oraz orzeźwienia. Zagrają z lekkimi sałatkami, kozimi serami, czy wytrawnym deserem z owocowym dodatkiem. Warto zatem zawsze mieć w lodówce butelkę albo dwie. Dodatkowym atutem są ich przystępne ceny oraz duża dostępność. Nawet jeśli podejdziemy do zakupów ambitnie i sięgniemy po dobrych, godnych zaufania producentów. 

Różowa cava dla wielbicieli metody klasycznej

Dla wielbicieli metody klasycznej i musującej Hiszpanii na lato poleca się różowa cava. Za największą jej produkcję odpowiada Katalonia, a zwłaszcza region Penedes. Powstające tutaj wina, które drugą fermentację przechodzą w butelce (jak szampany), są nieco bardziej złożone. Oprócz owocowych nut i przyjemnego musowania, mają także dodatkowe aromaty wynikające z dojrzewania nad osadem. Może to być na przykład zapach skórki pieczonego chleba, czy bardzo szlachetne orzechowe utlenienie, najczęściej spotykane w winach oznaczanych jako gran reserva. Do lekkich serów, prażonych migdałów, krewetek, tatara z tuńczyka i picia solo - różowa cava sprawdzi się doskonale! 

Pét-naty - nieco nieokrzesane i bardzo żywe

Afirmacją lata w moim odczuciu mogą być też różowe pét-naty. Bywają nieco nieokrzesane i bardzo żywe, co może stanowić pokusę dla nieco odważniejszych degustatorów. Miewają osad, kapsle zamiast korków i pozwalają winiarzom na sporo wolności twórczej. Delikatnie musujące, soczyście owocowe, frywolne i lekkie, dedykowane są do picia dużymi łykami. Wprost idealne są dla miłośników naturalności oraz czynnego wypoczynku - gdyż motywują do spacerów po kolejną butelkę. Z zaznaczonym cukrem resztkowym lub całkowicie wytrawne, lekko mętne i niebywale pijalne różowe pét-naty polecają się przede wszystkim do okoliczności nadchodzącego lata. Idealne również do sushi, rabarbaru, szparagów i na przykład prostej tarty z ricottą i pomidorkami koktajlowymi. 

Można również wejść w nadchodzący sezon z pełną klasą, której najlepszym synonimem jest butelka różowego szampana. Te kompleksowe i szlachetnie musujące wina smakują wyśmienicie do śniadania w ogrodzie, do wykwintnej kolacji oraz odarte ze splendoru, popijane bez okazji w dobrym towarzystwie. Ich zdecydowana struktura, zwykle wysoka kwasowość i mineralne tło, otwierają niezliczone możliwości dla połączeń kulinarnych. Różowy szampan pasuje niemal do wszystkiego i nawet jeden jego kieliszek, w moim odczuciu, natychmiast czyni lato!