Jeden z najbardziej rozpoznawalnych wine barów w Europie. Legenda i wzór wśród members clubów, wizerunkowo oraz logistycznie dopracowany do perfekcji. Poszczycić się może jedną z najczęściej wyróżnianych kart win na świecie, którą tworzy prezydent Court Of Master Sommeliers - Ronan Sayburn (4000 win, około 750 w selekcji na kieliszki). Zlokalizowany jest w biznesowym i turystycznym centrum Londynu. To miejsce regularnych wizyt ekspertów oraz krytyków winiarskich takich jak: Jancis Robinson, Tim Atkin, czy jeszcze niedawno Steven Spurrier. Restauracja, w której przy barze można spotkać najbardziej utytułowanych ludzi wina, rozmawiających swobodnie przy kieliszku.
Już z ulicy 67 Pall Mall wygląda imponująco. To wspaniała kamienica dumnie stojąca na rogu ulic St. James i Pall Mall. Miejsce, które historycznie gromadziło dżentelmenów z najwyższej półki i słynęło z kultowych klubów. Było też zagłębiem najlepszych krawców, kapeluszników, handlarzy winem i wyrobami tytoniowymi. To dzielnica tętniąca życiem, niezwykle elegancka, idealna wręcz do budowania klimatu kultury picia wina. Geneza pomysłu wiąże się z momentem, gdy Grant Ashton wraz z gronem przyjaciół, postanowili otworzyć debiutancką winiarnię, aby mieć własne miejsce do spotkań i degustacji. Podczas poszukiwań lokalu obecny właściciel natrafił na zaprojektowany przez Sir Edwina stary oddział Hambors Bank, który stał pusty przez ponad dekadę.
Miejsce zaistniało na gastronimicznej mapie Londynu w 2015 roku. Koncept został idealnie wkomponowany w zjawiskową przestrzeń budynku. Każde z pięter rządzi się innymi prawami, czynnikiem wspólnym jest zawsze wino. Na najniższym poziomie mieszczą się sale degustacyjne, które w normalnych okolicznościach zapełniają się niemal każdego dnia. Eventy eksperckie, seminaria oraz otwarte spotkania dla branży odbywają się regularnie. Przy specjalnych okazjach 67 Pall Mall gości ikonicznych wręcz producentów, osobiście prowadzących spotkania przy winie. Obiekt posiada również poziom restauracyjny (Lounge), strefę klubową (Club Room), miejsce na relaks i lekturę oraz osobne przestrzenie na spotkania biznesowe. Dla wtajemniczonych, w podziemiach znajduje się zjawiskowa piwnica dosłownie i w przenośni będąca skarbcem, wypełnionym butelkami przyprawiającymi o ciarki na plecach.
Jak 67 Pall Mall wygląda od kulis i jakie stwarza wyzwania? Pierwszą częścią rekrutacji jest test, kilka pytań raczej otwartych. Skupionych bardziej na producentach niż metodach winifikacji, dla osoby która nie pracowała nigdy za granicą, bądź nie jest w programie Court of Master Sommeliers, niestety niełatwych. Wynika to głównie z dostępu do win, jaki mamy w Polsce i nieco innego podejścia w kwestiach edukacji sommelierskiej. Drugi etap stanowi degustacja w ciemno, często pod okiem samego Ronana Sayburna. Stresująca, ale nie tak jak by się mogło wydawać. Ostatnia próba to decydujący pokaz umiejętności prowadzenia serwisu w praktyce. Wszystko jest oczywiście do przeżycia, chociażby dla sprawdzenia samego siebie oraz zobaczenia, jak pracują najlepsi. Kto nie ryzykuje, nie pije szampana!
Praca nie jest lekka, długie zmiany, kilka eventów w jednym czasie. Szybkie odprawy, dynamiczne przetasowania, przełożeni wyczuleni na błędy. Nie ma czasu na polskie narzekanie, nikogo nie interesują osobiste rozterki. Wejście na zmianę wiąże się z daniem z siebie 100% możliwości, każdego dnia! Niezbędne są też idealnie schludny wygląd, gotowość do rozmowy z gośćmi i odpowiedzi na pytania teoretyczne, padające z zaskoczenia od wyższych stopniem kolegów. Zawsze pamiętaj, po co tu jesteś! Takie rady trzymały w pionie, w zatłoczonym metrze, nocnym autobusie na Brixton, w niewygodnych butach z Primarca (kiedy jeszcze nie stać Cię na lepsze).
Potem przychodzi moment, w którym zaczynasz oswajać nową rzeczywistość, uświadamiasz sobie, że ludzie są Ci życzliwi, zaczynasz czerpać doświadczenie i wiedzę pełnymi garściami. Przekonujesz się, że wszyscy eksperci, autorzy książek, legendy winiarstwa to w większości otwarci i mili ludzie. Zauważasz, że serwis stuletniej Madery przestaje przyprawiać Cię o zawał serca, a ręka już nie drży przy dekantacji kolejnego Château Pétrus. Przekraczanie takich barier jest w moim odczuciu jednym z najlepszych możliwych doświadczeń. Otwierane butelki, wymieniane komentarze, możliwość próbowania klasyki, budowanie punktów odniesienia i kalibracja na fundamencie najlepszych wzorców, zdecydowanie zmienia perspektywę. Niezależnie od drogi, jaką pójdziemy później, czy będzie to kariera sommelierska, czy cicha winna ścieżka w innym nurcie, tego typu praktyki nie zastąpią najlepsze kursy. To suma przeżyć, która na dobre redukuje poziom stresu, otwiera wiele drzwi i znacząco przesuwa horyzonty. Na podstawie osobistych doświadczeń, tego typu wyzwania serdecznie polecam.