Twoja wirtualna piwniczka wydaje się już kompletna. Jest tam sauvignon blanc z La Manchy, nebbiolo z Piemontu, kilka rieslingów, słodki chenin blanc znad Loary i wiele innych. Pandemiczny, samotny wieczór motywuje cię jednak do kolejnych zakupów. Przeglądasz kolejne pixelowe grafiki i w końcu znajdujesz coś interesującego. Ciemna, prosta butelka z błękitną etykietą i złotą szyjką. Po kliknięciu dowiadujesz się, że jest to blend oferowany przez firmę Bitwine – cabernet sauvignon, petite sirah i merlot z doliny Napa w Kalifornii, rocznik 2018. Co więcej, możesz przeczytać, że wino jest wytrawne, posiada średnią kwasowość i jest dość taniczne. Dowiadujesz się również, że tylko 7% użytkowników platformy Opensea posiada wina z USA, że 12% ma już cabernet sauvingon, a zaledwie pół procenta petite sirah. No i, co najważniejsze, poznajesz historię jego ceny. Aktualnie za ten kupaż zapłacisz 0,06 ETH, czyli około 750 złotych. I… nigdy go nie wypijesz.
Jest to bowiem jedynie winiarskie NFT, czysto wirtualna materia, która formą ma odwoływać się do realnie istniejących szczepów i krain geograficznych. Płacąc określoną cenę, stajesz się właścicielem unikatowej, wirtualnej butelki, a twój zakup zostanie zapisany w strukturze blockchain. Na czym inwestowanie w nft właściwie polega? NFT (non-fungible token) to token cyfrowy mający reprezentować rzeczywiste lub cyfrowe dobra, czyli właściwie zapis transakcji w architekturze cyfrowej blockchain. Jak sama nazwa wskazuje, NFT nie można wymieniać, ale da się je sprzedawać – stąd ich inwestycyjny potencjał. Najpopularniejszą platformą do wykonywania tego rodzaju transakcji jest właśnie Opensea określany mianem Amazona przyszłości. Choć NFT szturmem podbiło rynek sztuki (branżowe media rozpaczały nad upadkiem hierarchii artystycznej po tym jak w marcu 2021 roku w Christie’s wylicytowano NFT artysty Beeple za prawie 70 milionów dolarów) trudno było sobie wyobrazić, w jaki sposób cyfrowe tokeny miałyby zaistnieć na rynku winiarskim.
A jednak. Portal Futuredrinkexpo wyodrębnił trzy formy, w których do tej pory NFT zaistniało w świecie wina. Są to:
Forma ta jest wykorzystywana przez firmy takie jak Bitwine. Całkowicie przenoszą one doświadczenia sensoryczne na wrażenia cyfrowe. Operują tylko i wyłącznie tokenami nieposiadającymi swoich fizycznych odpowiedników. Trzy osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie Bitwine to somelierka, która tworzy kreacje winiarskie odwołujące się do realnych butelek, grafik tworzący wizualizacje i dyrektor Evan Keast odpowiedzialny między innymi za pierwszy medialny sukces NFT, czyli sprzedaż CryptoKitties – kotków do gry opartej o technologię blockchain. Wszystkie zakupione „butelki” składowane są na platformie Opensea, a transakcje zapisywane w blockchainie.
Za przykład może posłużyć firma WiV Technology, która oferuje możliwość nabycia tokenów reprezentujących realne skrzynki z winem – po zakupie, spersonalizowane i składowane w Londynie. Kiedy butelki czekają, nabywca może chwalić się swoim zakupem przed innymi „pasjonatami” w Metaversum za pomocą wizualizacji wytworzonych przez firmę. Taka skrzynka może zostać przygotowana na przykład przez markę Bored Wine CO, odwołującą się do społeczności Bored Ape Yacht Club – charakterystycznych małpek, które coraz częściej pojawiają się w „celebryckiej” rzeczywistości. Na życzenie konsumenta skrzynka może zostać do niego dostarczona, co będzie równoznaczne ze „spaleniem” cyfrowego tokenu, czyli jej wirtualnej reprezentacji. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Bored Wine CO nie produkuje wina, a jedynie oprawia i składuje butelki.
Inną politykę ma platforma Hello Fam, która, choć również opiera się na sprzedawaniu NFT reprezentujących realne skrzynki, kooperuje z konkretnymi winiarniami. Kupowanie skrzynek jest więc równoznaczne z inwestowaniem w rozwój wybranych firm. Jacob Ner-David – pracownik platformy – tłumaczy, że NFT daje szansę „mniejszym graczom” na zaistnienie na rynku winiarskim i poszerza zakres zainteresowania.
Winiarnie również starają się zaistnieć w świecie NFT i w zmyślny sposób połączyć handel winem, kolekcjonerstwo i krypto-technologię. Rynek cyfrowych tokenów otwiera wielu instytucjom możliwość zwiększenia przychodów w alternatywny sposób. Yao Family Wines, winiarnia założona przez byłego gracza NBA, Yao Minga, stworzyła limitowaną edycję win sparowanych z ich wirtualnymi certyfikatami, by konsumenci mogli cieszyć się nimi zarówno w świecie rzeczywistym, jak i cyfrowym.
Zupełnie inny pomysł, przywodzący na myśl rozwiązania stosowane przez instytucje muzealne, wprowadziła w życie słynna winiarnia z Bordeaux – Chateau Angelus. Właściciele wystawili na sprzedaż NFT reprezentujące 225-litrową beczkę wina, do której nabywca zyska wirtualne prawo, a także trójwymiarową pracę cyfrową przedstawiającą charakterystyczny „Złoty Dzwon”. Dodatkowo, będzie czekała na niego degustacja z CEO winiarni, kolacja z Michelinowskim szefem kuchni i pobyt w St Emilion podczas zbiorów.
Chociaż NFT brzmi jak świetna metoda pozyskiwania dodatkowych funduszy, nie jest niewinna – zwłaszcza pod względem wpływu na środowisko. Wytworzenie jednego NFT, czyli proces zapisania go na blockchainie, to mniej więcej 33 kg dwutlenku węgla. Dla porównania, wyprodukowanie jednej butelki wina pozostawia po sobie około 1 kg. Świadomi problemu artyści i producenci wytwarzający NFT zapewniają, że za zarobione pieniądze będą sadzić drzewa redukując „blockchainowy” ślad węglowy. Niestety, biorąc pod uwagę olbrzymią skalę całego przedsięwzięcia, wydaje się to kropla w morzu potrzeb. Aktywiści podkreślają, że rynek NFT jest kolejnym wymysłem skrajnego konsumpcjonizmu – ludzie zaczynają kupować rzeczy, których nie potrzebują i które często w ogóle nie istnieją. Z kolei znawcy tematu pytani o zasady, na których oparte jest funkcjonowanie rynku, mówią, że póki co jest to badanie możliwości, zabawa lub „kasyno”, w którym niektórzy wygrywają fortuny, a inni nie zyskują niczego.